To było tak…- czyli moja przygoda z blogowaniem

Jak zaczęłam blogować? Jak to się stało, że przestałam używać klawiatury do gier, a stała się ona świadkiem moich tekstów? Hm? No, dobrze, nie mam wyboru wszystko Wam zdradzę…

Zaczęło się od ślubu. Nie, nie mojego 😉 Było to wesele mojego wujostwa. Spotkałam się z wieloma krewnymi, z których pewien rzucił niedbale, że powinnam pisać bloga. Ta myśl skradła mi serce i wciąż myślałam o tym, co wtedy  usłyszałam i pomyślałam:  Niech i będzie: BLOG.  Moja mama, która miała już doświadczenie (dość skromne, ale jednak) pokazała mi jak obrabiać zdjęcia na PhotoScape i korzystać z bloggera. Polecam go wszystkim początkującym: łatwy w obsłudze, ale posiada wiele szablonów i po dołożeniu starań,  może wyglądać na prawdę profesjonalnie.

Pisałam  wtedy bloga, o tytule: Pod przydługą Grzywką. Nie podam Wam linku do niego- wstydzę się go po prostu. Marzyłam by mieć obserwatorów innych niż rodzina, ale nie rozważyłam kwestii: Co czytelnik może otrzymać od mojego bloga? Przecież nikt obcy nie będzie tam zaglądał by obejrzeć moje bądź, co bądź kiepskie  i amatorskie rysunki (przypominam: Byłam wtedy mała!). Dopiero po paru latach zorientowałam się, w czym problem.

Założyłam potem bloga na wordpressie. Adres URL: tygrysiafatina.wordpress.com (nie szukajcie, bo blog został usunięty) od mojego pseudonimu. Jednak po miesiącu zmieniłam tytuł na: Purpurowy ogon, niestety  URL zmienić się nie dało i pozostałam z adresem innym niż tytuł, a do tego zdecydowanie za długim. Po paru postach założyłam kontynuuacje Purpurowego ogona, tylko, ze całkowicie zmienionego. Właśnie go czytacie 🙂

3 uwagi do wpisu “To było tak…- czyli moja przygoda z blogowaniem

Dodaj komentarz